Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 28 sierpnia 2011

MN 73 po konklawie zamówiono faksymilę


Gdynia, 26 sierpnia 2011

po konklawie zamówiono faksymilę
MN 73

Rada  Języka  Polskiego
Wydział  I  PAN

Espadryle (fr. espadrille) to miękkie płócienne sandałki na giętkiej podeszwie, wiązane tasiemkami skrzyżowanymi na kostce (jedna espadryla, dwie espadryle, pięć espadryli). Jest wiele wyrazów poprawnie i przyjaźnie spolszczonych, choć już ich nie stosujemy, chyba że przydają się w... krzyżówkach. Poprawnie spolszczono znane formy: bryle, dryl, goryl, kryl, ale grill (także grillowanko) boi się przyjaznego wejścia do naszego słownika. Europejsko-azjatycka cieśnina to Dardanele (ale it. Dardanelli).
Kampanila (it. campanile) to dzwonnica kościelna charakterystyczna dla italskiej architektury (najsłynniejsza z nich znajduje się w Pizie – mocno pochylona wieża, zwana krzywą). Nieporozumieniem jest stosowanie w polskich tekstach nazwy oryginalnej campanile albo połowicznie spolszczonej campanila.
Kandydat na papieża to papabile (it. ‘godny pozycji papieża; prawdopodobny następca papieża’; liczba mnoga – papabili). Obie formy są nieodmienne, często pisane innym stylem, np. „Papieże, którzy byli papabili przed wyborem to...” albo „Na ogół papieżem zostaje kandydat, który nie był papabile przed elekcją”. Trudno je uznać za polskie słowa, przeto powinny one przybrać formy jeden papabil, dwaj papabile (lub papabilowie), podobnie jak nobil, czyli szlachcic (mnogo - nobile/nobilowie). Po niektórych literach, także dwuznakach, formy męskoosobowe* są tożsame z niemęskoosobowymi*, zatem mogą zniechęcać do stosowania (w obawie przed popełnieniem błędu), ale przecież doskonale znane są osoby o podobnych formach: Apacze, lekarze, notariusze, papieże, pazie, Pigmeje.
Zatem zacytowane zdania powinny mieć postać – „Papieże, którzy byli papabilami przed wyborem, to...” albo „Na ogół papieżem zostaje kandydat, który nie był papabilem przed elekcją”.
Przyjrzyjmy się poniższym zdaniom.
Dostojny papabile wsiadł do oszklonego papamobile, aby na dokumentach przystawić swoje facsimile/faksymile”.
Dostojny papabil wsiadł do oszklonego papamobilu, aby na dokumentach przystawić swoją faksymilę”.
Dostojni papabili wsiedli do oszklonych papamobili, aby na dokumentach przystawić swoje facsimilia/faksymilia”.
Dostojni papabile wsiedli do oszklonych papamobili/papamobilów, aby na dokumentach przystawić swoje faksymile”.
Czyż 2. i 4. zdanie nie jest sympatyczniejsze i łatwiejsze do zastosowania, niż 1. i 3. zdanie? Nie są bardziej polskie?
Z podobną niezręcznością mamy do czynienia, pisząc o specjalnym samochodzie dla papieża. Teraz określany jest jako papamobile (nieodmienny; mnogo papamobili), jednak powinien być spolszczony i deklinowany jak automobil (jeden elegancki papamobil, dwa szybkie papamobile, pięć odnowionych papamobili a. papamobilów). Co szokujące, niektóre słowniki nie mają liczby mnogiej!
Mobil to rodzaj lekkiej, ruchomej rzeźby abstrakcyjnej skonstruowanej z drucików, blaszek, kulek itp. Zapomnijmy o formie mobile w polskim słowniku! Samochód marki Oldsmobile określamy jako oldsmobil, wymawiamy po polsku (nie po angielsku) i odmieniamy jak podobne wyrazy o omawianym zakończeniu.
Lokomobila to dawna nazwa silnika parowego – okazuje się, że poprawnie spolszczano już w zamierzchłych czasach (a przynajmniej w dobie węgla i pary).
Kto podczas konklawe zostanie papieżem? Kolejne słowo związane z papiestwem; spolszczone, choć nie do końca – ma mankament, ponieważ jest nieodmienne.
Konklawe (łac. conclave – ‘zamknięte pomieszczenie w budynku’) to ogólne zgromadzenie kardynałów, zwoływane po 15-20 dniach od śmierci papieża.
W większości języków, ów termin jest dokładnie przepisany z łaciny albo częściowo jest przysposobiony do danego języka (w tym polskiego), choć w niektórych słownikach można dostrzec odważniejsze i przyjaźniejsze (właściwsze) przystosowanie w nowym środowisku, np. conclav (rumuński), konklaf (indonezyjski), konklav (szwedzki), konklāvs (łotewski), konklaav (estoński), konklaavi (fiński), konklavo (esperanto), konkławata (macedoński), конклав (bułgarski, rosyjski i ukraiński). Polska pisownia powinna zmierzać ku chorwackiej i litewskiej formie konklava z naturalną zamianą v na w, która byłaby deklinowana według powszechnie znanych polskich wyrazów: agawa, jawa, kawa, ława, podstawa.
Wówczas mielibyśmy zdania – „Była to dotychczas najdłuższa konklawa w historii Kościoła”, „Ostatnim dokumentem, określającym przebieg konklawy był dekret Universi Dominici Gregis podpisany przez Jana Pawła II”, „Przed właściwą konklawą odbywa się tzw. kongregacja ogólna kardynałów”, „O konklawie dyskutowano jeszcze przez wiele tygodni”, „Zanim udali się na konklawę, próbowali wyjaśnić sytuację”, „Wiele zaskakujących konklaw przeszło już do historii”.
Należy wyrazić wdzięczność naszym lotnym przodkom, że sympatycznie spolszczyli niemieckie słowo Schublade, dzięki czemu mamy wyraz szuflada, a moglibyśmy przecież pisać (wzorem konklawe) np. „one są blade, jak te trzy szublade”.
Urzędowe papieskie pismo dotyczące pomniejszej sprawy, to brewe (tego brewe, o tym brewe; dwa brewe, trzech brewe), ale powinno być spolszczone ku brewa, podobnie jak Ewa i S(z)prewa (choć Eve, Spree); inne podobne wyrazy to krewa oraz rewa.
Pieczątka odtwarzająca własnoręczny podpis, w naszym języku, powinna mieć nazwę faksymila (podobnie mila), jednak słowniki podają facsimile/faksymile (liczba pojedyncza) oraz facsimilia/faksymilia (liczba mnoga). Bardzo dobrze, jeśli Polacy pamiętają jeszcze łacińskie słowa (łac. fac simile - rób podobnie; ang. facsimile), ale słownik naszego języka powinien zawierać polskie (w tym spolszczone oraz przyjaźnie adoptowane) wyrazy, nie zaś przepisane (mniej lub bardzie dokładnie) z innych języków oryginalne formy.
Nasz język należy do trudnych i dlaczego mamy sobie utrudniać i tak niełatwe (językowe) życie? Większość Polaków nie odmieni poprawnie tego wyrazu! Komu potrzebna jest deklinacja – faksymile, tego faksymile, (o) tym faksymile; te faksymilia, tych faksymiliów, tym faksymiliom? Wielu rodaków ma spore kłopoty z odmianą słowa cudzysłów (błędnie w cudzysłowiu), ale po sugestii, aby wzorować się na wyrazie rów, radzą sobie bezbłędnie (w cudzysłowie). Czyż nie prościej byłoby przyjąć ta faksymila i odmieniać wg wzoru ta mila w obu gramatycznych liczbach? Lud sobie nawet z tym jakoś radzi i... zdrabnia – tu jeszcze trzeba przyłożyć faksymilkę. Nawet w języku angielskim uproszczono sprawę, bowiem facsimile w liczbie mnogiej ma trywialne zakończenie - facsimiles.
Procent oraz promil zostały spolszczone, choć jeszcze można spotkać nieodmienną formę promille (łac. pro mille), jednak wyraz milenium spolszczono bez udziwnień (nie millennium i nie millenium).
Wiele wyrazów zostało dawno spolszczonych, choć nie wytrzymały próby czasu. Bardzo wymowny jest przykład niewymownych, które z francuskiego inexprimable (niewyrażalny, niewysłowiony) zmieniły się w nasze ineksprymable (tych ineksprymabli albo ineksprymablów, tym ineksprymablom).

Po powyższych rozważaniach

proponuję wyrazy
facsimile/faksymile, papabile, papamobile, brewe, konklawe
spolszczyć jako
faksymila, papabil, papamobil, brewa, konklawa
 i swobodnie odmieniać przez przypadki.

Niektórzy językowi konserwatyści mogą protestować, ale czyż nasz język nie byłby łatwiejszy, gdybyśmy go już od dawna umiejętnie odchwaszczali?

Z poważaniem                                                                  Mirosław Naleziński

* - dawny podział

MN 72 przechodnia


Gdynia, 24 lipca 2011

przechodnia
MN 72

Rada  Języka  Polskiego
Wydział  I  PAN

Na początku lipca 2011 światowe agencje zaskoczyły nas sensacyjnym tytułem – „Przeżyła upadek z 10. piętra. Dzięki przechodniowi”. Z dramatycznej relacji dowiedzieliśmy się, że „2-letnia dziewczynka przeżyła upadek z dziesiątego piętra budynku. Wpadła wprost w ramiona przypadkowej kobiety, która wykazała się niesamowitym refleksem”.
Chinka, która w mieście Hangzhou uratowała dziewczynkę od śmierci, ze złamaną ręką przebywa w szpitalu. Wybawczyni tej małej istotki przyznaje, że ani chwili nie zastanawiała się nad tym, co ma zrobić, gdy zobaczyła spadające dziecko.
Sukces przypisano przechodniowi, ale to niezupełnie prawda...
W wielu językach nie tylko piętra są liczone w inny sposób, niż u nas (nie znają parteru, zatem ich dziesiąte piętro może być naszym dziewiątym, zaś nasze dziesiąte może być ich jedenastym), choć oczywiście – im więcej pięter, tym owa rozbieżność ma (procentowo) coraz mniejsze znaczenie, także dla skutków upadku, bowiem powyżej pewnej wysokości, losy nieszczęśników są wyłącznie w rękach opatrzności, choć w opisanym przypadku los był bardziej w chińskich damskich rękach.
Jeśli kogoś ratują żołnierze, strażacy, rodacy, czy przechodnie, to nie wnikamy w skład osobowy (ile kobiet, ilu mężczyzn), bowiem najczęściej nie ma to żadnego znaczenia. Językowy problem zaczyna się dopiero, jeśli zbiór zawiera co najmniej jedną panią z tej czy innej grupy (np. zawodowej), a jednocześnie nie ma ani jednego pana. I mamy kłopot, który nie istnieje w innych językach, bowiem albo nie ma w nich określeń uzależnionych od płci (ewentualnie jest jedynie niewiele takich rzeczowników), albo przeciwnie – jest całe bogactwo symetrycznych obupłciowych odpowiedników.
Skoro mamy żeńskie formy – Chinka, wybawczyni, kobieta, dziewczynka, to może przydałby się również odpowiednik męskiej formy przechodzień? Jakoś niezręcznie jest chwalić przechodnia za ów bohaterski czyn, skoro został popełniony jednak przez panią, nie zaś przez pana... Owszem, pani minister tańczy, pani senator głosuje, ale pani przechodzień uratowała?
Zastanówmy się nad rzeczownikami rodzaju żeńskiego o zakończeniu –dnia: chłodnia, jezdnia, pochodnia, poradnia, przekładnia, przepowiednia, schodnia, zajezdnia. Proponowana nazwa przechodnia należałaby do tej grupy, ale najłatwiej byłoby kojarzyć ją ze słowem przychodnia.
Bohaterska przechodnia uratowała spadające dziecko. Bez tej przechodni, dziewczynka nie miałaby szans na przeżycie. Należą się szczególne podziękowania dzielnej przechodni. Z dzielną przechodnią zaplanowano szereg spotkań. O sympatycznej przechodni jeszcze długo rozprawiano. Kolejne ciekawskie przechodnie obejrzały wyremontowane dwie stołeczne przychodnie.
Należałoby unikać deklinacji przymiotnikowej (np. średnia), zatem m.in. nie: przechodniej/średniej, przechodnią/średnią (biernik; poprawnie jednak w narzędniku).
Wiele osób popełniało błędy w odmianie wyrazu cudzysłów (nie w cudzysłowiu) do czasu skojarzenia z wyrazem rów (w cudzysłowie, bo w rowie), zatem słowo przechodnia (pani) należy deklinować analogicznie jak przychodnia (instytucja).
Od dawna istnieje (teraz zapomniana) forma konsjerżka, zaakceptowano postacie politolożka i psycholożka, jeszcze nie przyjęła się chirurżka, z kobiecym odpowiednikiem znaczenia ksiądz sobie nie radzimy, ale skoro język się rozwija, to może proponujmy nowe określenia pań? Także niejako odwrotnie – skoro jest etyczka oraz etyk, plastyczka oraz plastyk, to i kosmetyczka (torebka i pani) oraz kosmetyk (środek i pan; panowie kosmetycy).

Po powyższych rozważaniach

proponuję uznać wyraz
przechodnia
jako żeński odpowiednik formy
przechodzień

Niektórzy fachowcy od naszego języka oraz zwykli użytkownicy mogą się zżymać, ale w każdej dziedzinie spotykamy sceptyków.

Z poważaniem                                                                  Mirosław Naleziński

MN 71 min. = minuta


Gdynia, 8 czerwca 2011

min. = minuta
MN 71
Rada  Języka  Polskiego
Wydział  I  PAN

Ktoś (ale to pewnie żarty!) zaproponował, aby skrót min (od minuta) pisać bez kropki, żeby nie pomylić ze skrótem wyrazu minister, jednak istnieje szereg skrótów, które symbolizują co najmniej dwa słowa i nikt nie proponuje dodawać kropki lub ją kasować, aby nie pomylić znaczeń. Zresztą – także poza skrótami - jest wiele wyrazów, które - jako synonimy – przedstawiają co najmniej dwa pojęcia. Przecież w przypadku skrótów (oraz innych wyrazów), znaczenie określone jest poprzez kontekst.
Bodaj wszystkie polskie skróty, jeśli nie są zakończone ostatnią literą skracanego wyrazu, mają kropkę na końcu. Oczywiście, w innych językach panują inne zasady i na przykład odpowiednik polskiego słowa doktor (dr) w wielu językach ma postać dr. (w niemieckim – Dr.), co – wg naszych zasad - postrzegane jest za brak logiki, lecz decydenci od innych języków zapewne przyjęli zasadę stawiania kropki po wszystkich skracanych wyrazach (poza symbolami międzynarodowych jednostek), co oczywiście jest zasadą prostszą, ale z pewnością mniej logiczną (z naszego punktu widzenia).
Z kolei pomijana kropka po min również mogłaby wprowadzać w błąd, gdybyśmy w tekście (np. 5 min) mieli na myśli miny czołgowe, przejawy grymasu lub wydatki podawane w archaicznych monetach.
Zdaniem znanego specjalisty od naszego języka - Pisownia skrótu min wskazuje, że należy on do tej samej rodziny skrótów, co kg, cm, ha, kWh, używanych - jeśli tylko nie przez specjalistów - to w każdym razie przez osoby „znające się na rzeczy”. Natomiast skrót godz. ma inną genezę i inny zakres użycia - nie posługują się nim np. technicy ani fizycy, możemy za to spotkać go w ogłoszeniach albo w programie kin. Myślę, że ten „elitarny” charakter skrótu min i „egalitarny” charakter skrótu godz. wyjaśniają różnicę w ich pisowni.
Nie można jednak z tym wyjaśnieniem w pełni się zgodzić, bowiem na afiszach, w reklamach, artykułach prasowych powszechnie stosowane są pojęcia godzina i minuta i to skracane jako godz. oraz min., a to oznacza, że większość Polaków napisze w swoim tekście jednak min., nie zaś min, która to forma wymagana jest przez polskie słowniki.
Wiele osób, uważających się za znawców (dziennikarze, pisarze, studenci i absolwenci, w tym humaniści) napiszą omawiany skrót z kropką, bowiem jest to dla nich równie naturalne, jak pisanie kropki po r., mies., tyg., sek. (ten ostatni skrót jest uznawany od lat za niewłaściwy; odpowiedni to s – bez kropki). Wyliczone skróty jednostek stosowanych jako międzynarodowe uznane symbole, nawiązują przede wszystkim do fizyki oraz matematyki i zdecydowana większość Polaków nie pisuje tych skrótów z kropkami (już częściej nasi rodacy popełniają błędy w skrótach złotówka i grosz, które powinny być pisane jako oraz gr, jednak z oczywistych powodów odczuwamy potrzebę postawienia kropek...).
Sposób pisania min (bez kropki) zapewne bierze się z międzynarodowych wymogów stosowanych wobec aparatury mierzącej czas i to pod wpływem języków zachodnich (zwłaszcza angielskiego). Na licznikach, miernikach, stoperach i w katalogach zapewne należy umieszczać bezkropkowe min, zwłasza jeśli urządzenia są eksportowane, natomiast nie ma żadnego rozsądnego powodu, aby w naszych polskich tekstach (artykuły nawet specjalistyczne, reklamy, zadania szkolne, podręczniki, encyklopedie) pisać min. (z kropką), zwłaszcza (jak wspomniano), że zdecydowana większość rodaków (całkiem logicznie a intuicyjnie!) pisuje z kropką! I tak mamy odstępstwo i nie stawiamy kropek po skróconych jednostkach typu mln, mld, bln (choć tys., które często mylnie zapisywane są jako tyś., podobnie jak godź. oraz mieś.).
Gdybyśmy mieli pisać min (bez kropki), odwołując się do obcego pochodzenia wyrazu, to nie powinniśmy stawiać kropek również po skrótach: adw, dyr, prof...
Reasumując – bezkropkowy skrót min należy pisać wyłącznie w obcojęzycznych tekstach (po upewnieniu się, że w danym języku tak właśnie należy pisać) oraz w branży technicznej (tabliczki znamionowe, mierniki, katalogi urządzeń) wysyłanych do państw, w których obowiązuje pisownia min. (z kropką). Dr. Oeteker – to poprawna pisownia firmy lub na wizytówce „zagranicznego” doktora, natomiast jeśli w polskim artykule omawiamy osiągnięcia tego czy innego doktora, to stosujemy polskie reguły skracania wyrazów, czyli dr Oeteker (patrz. http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629565; niestety, tamże przezornie pominięto minutowy problem oraz przeoczono zasadę skracania wyrazów typu milion w deklinacji).
Ostatnio furorę robią portale zakupów grupowych. Groupon.pl podaje „Śpiesz się, oferta kończy się za X h Y min. Z sek.” (niezgodny ze słownikiem skrót minuta oraz niewłaściwy skrót sekunda), Gruper.pl preferuje zapis „X godz. Y min. Z s.” (błąd z minutą oraz błędna kropka po s). Zgodnie ze słownikiem skraca jedynie Citeam.pl – „W dn. X godz. Y min Z sek.” (jednak sekunda ma zdezaktualizowany skrót). Bez większego sensu napisano jednak dn., bowiem jeśli widnieje liczba 0 albo 2 (lub większa), to można byłoby zapisać dni (skrót dn. nic nie daje – w obu przypadkach są 3 znaki). Wprawdzie byłby dysonans dla liczby 1, jednak obecnie i tak jest błędnie (1 dn.). Należałoby rozważyć zastąpienie skrotu dn. najprostszą (i poprawną w odmianie) formą, czyli d. (wszak uznano skróty g. oraz r.). Ostatecznie akceptowalnym ciągiem byłaby fraza „W d. X g. Y m. Z s.” (jednoliterowe symbole z kropkami), która wprawdzie częściowo byłaby błędna, ale jednoznaczna i zrozumiała, zatem przyjazna.
Należy przypuszczać, że jeśli rodacy piszą min., to nie czynią tego na znak protestu (wobec autorów słowników), ale po prostu do głowy im nie przychodzi, że należy pisać bez kropki. Całkiem niedawno dowiedziałem się, że omawiany skrót nie powinien mieć kropki, co było dość szokującym przeżyciem. Winę głównie ponosi szkoła (także media), bowiem nie przypominam sobie, aby przez kilkanaście lat nauki temat został omówiony przez jakiegokolwiek nauczyciela, a przecież wystarczyłoby, aby choć jeden specjalista (choćby od naszego języka, matematyki, czy fizyki) o tym napomknął. Prawdopodobnie w podręcznikach także stosowano (i stosuje się) skrót min. albo znakomita większość z nas nie dostrzegła braku kropki, zatem pisujemy ten skrót przeważnie z kropką.
W swoich artykułach dziennikarze najczęściej pisują min. (także błędnie!), co świadczy, że na ich studiach nie położono właściwego nacisku na tę kwestię. Inna sprawa - stosowanie skrótu min (z kropką lub bez) jest nieracjonalne i niezbyt estetyczne w artykule, bowiem w jaki sposób prezentuje się fraza typu „akcja trwała 5 min./min”? Nieładnie wygląda, natomiast oszczędza jedynie 1-2 znaki. Owszem, we frazie „stracono 3 min./min” zyskujemy już 2-3 znaki, jednak w artykułach powinniśmy unikać takich skrótów, natomiast można stosować je w odręcznych notatkach.
Znany portal EIOBA podaje czas, który upływa od zamieszczenia artykułu na swych łamach i przez pierwszą godzinę wszyscy czytelnicy widzą błędną formę w przykładowej informacji – „Utworzony: 35 min. temu”, co wzrokowo przekonuje czytelników do niewłaściwej (obecnie) formy (przy okazji – dwukropek jest zbędny i chyba lepszą formą byłaby utworzono, a nawet zamieszczono, bowiem artykuł tworzony był przez pewien czas, natomiast o konkretnej porze go właśnie zamieszczono).
Powstaje fundamentalne pytanie – czy zaakceptować formę min. (z kropką), przy utrzymaniu dotychczasowego stanowiska (min bez kropki), czy ortodoksyjnie a bezskutecznie walczyć latami o bezkropkową formą (obecnie jedyną w polskich słownikach), czy wręcz uznać, że w języku polskim wyłączną formą powinna być postać min. (z kropką)?

Po powyższych rozważaniach

proponuję uznać skrót
min. (minuta)
jako jedyną poprawną formę

zalecaną do powszechnego stosowania w polskich tekstach.

Z poważaniem                                                                  Mirosław Naleziński