Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 28 sierpnia 2011

MN 47 standart


Gdynia, 22 stycznia 2003

standart

MN 47

Rada  Języka  Polskiego
Wydział  I  PAN




Od wielu lat mamy kłopoty ze słowem standard. Ostatnio jakby więcej, prawdopodobnie jest to związane z wchodzeniem Polski do Unii Europejskiej - nie ma dnia, żeby nie mówiono o standardach europejskich, tak w znaczeniu norm technicznych, jak i (zwłaszcza) norm prawnych. Wystarczy posłuchać przemówień prezydenta, premiera i ministrów oraz wypowiedzi profesorów wyższych uczelni tudzież dziennikarzy, aby dosłyszeć, że częstokroć mowa nie jest o standardach, ale o... standartach.
Oczywiście, zwykle ostatnia głoska traci swą dźwięczność, zatem standard czytamy [standart]. Podobnie kot i kod czytamy [kot]. Jeśli ktoś nie zna pisowni dekolt/dekold, to w mowie nie ma to znaczenia, póki stosuje mianownik albo biernik liczby pojedynczej. Jednak odmieniając przez pozostałe przypadki, także w liczbie mnogiej, powinien zastosować bezdźwięczne: -tu, -towi, -tem; -ty, -tów, -tom, -tami, -tach. W miejscowniku liczby pojedynczej powinien zastosować -cie, wszak nie -dzie.
Jeśli ktoś nie jest pewny pisowni standart/standard, to także ujawni się to podczas wypowiadania się w innych przypadkach, niż mianownik i biernik liczby pojedynczej. Jeśli powie standartu, standartowi, standartem, standarcie; standarty, standartów, standartom, standartami lub standartach, to naraża się na posądzenie, że nie zna obecnie obowiązujących form omawianego wyrazu. Podobnie przy innych, pochodnych słowach - standartowo, standartowy, standartowość.
Okazuje się jednak, że więcej niż połowa Polaków mówi właśnie standarty (nie standardy)! I to osoby wykształcone, publiczne, w tym politycy i dziennikarze. Proszę posłuchać wystąpień, przemówień, oświadczeń, relacji...
Co ciekawe, większość z tych osób zna prawidłową pisownię rozpatrywanego słowa w naszym języku. Osoby te wiedzą, że owo słowo przywędrowało do nas z języka angielskiego i zapisałyby je zarówno po polsku jak i po angielsku - standard.
Co równie ciekawe, większość Polaków nie ma wątpliwości, że inne słowa o podobnym zakończeniu, np. Ryszard, kloszard, żakard, napiszą i wymówią - Ryszarda, kloszarda, żakardu; Ryszardowi, kloszardowi, żakardowi; Ryszarda, kloszarda, żakard; Ryszardem, kloszardem, żakardem; Ryszardzie, kloszardzie, żakardzie; Ryszardowie, kloszardzi lub rzadziej kloszardy a. kloszardowie, żakardy; Ryszardów, kloszardów, żakardów; Ryszardom, kloszardom, żakardom; Ryszardów, kloszardów, żakardów; Ryszardami, kloszardami, żakardami; Ryszardach, kloszardach, żakardach. Powiedzą wprawdzie [ryszart], [kloszart] oraz [żakart], jednak nie powiedzą - [ryszarta], [kloszarta] oraz [żakartu] i tak dalej... Tym bardziej nie powiedzą [ryszarcie], [kloszarcie] i [żakarcie], ale [ryszardzie], [kloszardzie] i [żakardzie], a jednak tak właśnie rozprawiają o standardach mówiąc o... standartach! Jeśli już napiszą, to Ryszardowy, kloszardowy i żakardowy (i tak powiedzą), ale pisząc standardowy, przeważnie powiedzą [standartowy]...
Ponieważ kilkadziesiąt lat narzucania społeczeństwu jedynie słusznej pisowni nie dało właściwego efektu, przeto należy zasugerować wyraz standart jako przyjaźniejszy naszemu językowi.
W historii także można zauważyć szereg wieloletnich eksperymentów (i to bynajmniej nie językowych) na naszym narodzie. Po kilkudziesięciu latach testowania problemu równości człowieczych żołądków powróciliśmy do odwiecznego problemu wyzysku człowieka przez człowieka (obie te kwestie wydają się u nas być nierozwiązalne...).
Z obcymi nazwami jest podobnie jak z cudzymi pomysłami na (r)ewolucję społeczną. Jeśli nawet chcemy je przyjąć na polski grunt, to niekiedy należy je przystosować do naszych polskich warunków, zmodyfikować, uprzyjaźnić.
Angielską formę standard narzucono nam w sposób bezkrytyczny, jak zresztą wiele innych słów niefortunnie umieszczonych w naszym słowniku, nie bacząc na ich wyobcowanie (zapewne uczyniliśmy to sami, naszymi własnymi polskimi jęzorami). Są słowa, które nie są compatibilne (!) z naszym językiem i na nic ich sztuczne i siłowe utrzymywanie w naszych słownikach... Wiele z tych wyrazów nie powinno nawet przebrnąć przez wstępny casting! To niepojęty i bezkrytyczny brak zahamowań polskiego narodu wobec obcojęzycznego zalewu przy jednoczesnym i niemal całkowitym braku controllingu ze strony językowych elit tegoż narodu.
Skoro poloniści uważają, że to naród polski kształtuje język, a w omawianym przypadku nawet inteligencja (dawniej zwana pracującą) w większości opowiada się (choć nieświadomie) za wyższością t nad d, przeto nie powinno być historycznego i histerycznego biadolenia nad rozlanym mlekiem (dobrze, że jeszcze nie milkiem). Nie do takich zmian nasz naród jest przyzwyczajony...
W większości języków posiadających wyrazy pochodzące od angielskiego słowa standard, przyjęto wprawdzie pisownię zgodną z oryginałem (dwukrotnie zastosowano literę d), to jednak są języki, które dokonały zamiany drugiej litery d na literę t. Zatem tamtejsi językoznawcy (i... narody, jak chcą teoretycy) uznali, że przyjmą obce słowo, ale po uprzyjaźnieniu, czyli po przystosowaniu źródłowego słowa do wymagań własnego języka.
Istnieją firmy, które posiadają w swej oficjalnej nazwie postać standart. Nie wiadomo, czy popełniono błąd, czy właściciel oraz instytucja rejestrująca nazwę świadomie odstąpili od słownikowych reguł...
Przeglądając inne wyrazy oraz sięgając do ich korzeni, można zauważyć ciekawe odejście od litery d na rzecz litery t.
Polskie słowo szpunt (zatyczka) pochodzi od niemieckiego wyrazu Spund, zaś muszkat - od starofrancuskiego muscade.
W kilku językach widoczne są rozterki d/t - padre/pater, padrone/patronus.
Amerykański apartament na płaskim dachu wieżowca to po angielsku penthouse, przy czym pent pochodzi od łacińskiego słowa appendix, zatem również d przeszło w t.
Nasze słowo brokat pochodzi od Brokat (niem.). Anglicy przyjęli wyraz brocade, choć w innych językach przeważyło tbroccato (wł.) i brocart (franc.).
Szafot także pochodzi od niemieckiego słowa Schafott, a ten z kolei od starofrancuskiego chafaud; po angielsku scaffold.
Dawna jednostka masy i waluta kilku państw to funt, którego nazwa wywodzi się od niemieckiego słowa Pfun, a to z łacińskiego pondo.
Nasz prowiant pochodzi również od niemieckiego Proviant, ale ten od średniowiecznego łacińskiego słowa provenda. Gdyby wywodził się wprost z łaciny, to mielibyśmy prowiand i zaprowiandować... W niektórych językach przyjęto proviand. Bodaj we wszystkich językach opartych na łacińskim alfabecie, słowa o tym znaczeniu zawierają literę v, ale wyjątkowo nie w naszym języku, jako że nie jest to... polska litera.
Nie wiadomo, w jakiej postaci przyjmie się u nas albański grosz. Zagraniczne i polskie językowe zasoby oferują formy - quindarka oraz qindarka, ale także quintar oraz qintar... Można wprawdzie dyskutować, czy w naszym języku przeważy forma z d czy z t, ale jednego powinniśmy być pewni - nie może ona zawierać litery q, gdyż nie jest to litera naszego alfabetu...
Stolica Hiszpanii, to oczywiście w polskich atlasach Madryt, choć gdybyśmy bezkrytycznie przyjęli oryginalną nazwę (tak przecież uczyniliśmy z wieloma nazwami państw i ich stolic), to mielibyśmy Madrid (hiszp.) albo Madryd (taki właśnie związek mamy pomiędzy łacińską i polską nazwą pierwiastka chemicznego Iridium/iryd).
Stolicę Uzbekistanu możemy zapisać jako Taszkent albo Taszkient, jednak ostatnia litera nie podlega dyskusji. Anglosasi nazwę tego miasta zapisują wszelako... Tashkend.
Przyjęto polskie słowo kamrat, na przekór innym podobnym wyrazom - Kamerad (niem.), comrade (ang.), camarade (franc.), camarada (hiszp.)...
Polskie imię Zygmunt ma końcowe t, choć w innych językach - Siegmund i Sigismund (oba niemieckie) oraz Zsigmond (węgierskie). Podobnie Piotr, włoski Pietro i angielski Peter, choć hiszpański i portugalski Pedro.
Ludmiła oraz Ludwika mają zdrobnienia Ludka i Lutka, zaś Lidia niekiedy Litka. Mamy także związek Jolanta/Jolanda.
Znana na całym świecie waluta o nazwie dolar pochodzi od słowa talar. W Słowenii odpowiednikiem złotówki jest... tolar.
Przeglądając słownik angielsko-niemiecki można spostrzec wiele par słów, które w obu językach brzmią podobnie i mają parami litery d/d albo t/t. Zauważono także szereg par d/t (litera d w słowie angielskim przechodzi w literę t w słowie niemieckim) - bed/Bett, blood/Blut, board/Brett, border/Borte, bread/Brot, broad/breit, brood/Brut, card/Karte, cold/kalt, dance/Tanz, daughter/Tochter, dead/tot, deed/Tat, deep/tief, depth/Tiefe, devil/Teufel, dew/Tau, door/Tür, flood/Flut, garden/Garten, gird/gürten, God/Gott, good/gut, hard/hart, loud/laut, mead/Met, midday/Mittag, naked/nackt, old/alt, red/rot, ride/reiten, rod/Rute, shoulder/Schulter, side/Seite, under/unter, ward/Wart, word/Wort, world/Welt.
Można także zauważyć, że imiesłowy regularne w języku angielskim zakończone są literą d, podczas gdy w języku niemieckim - literą t. Czyżby przypadek?
Nie znaleziono ani jednej pary słów, w której litera t (ale nie w zestawie th) słowa angielskiego przechodzi w literę d słowa niemieckiego, a to może sugerować, że w języku niemieckim słowo standard powinno mieć tendencję do zamiany drugiej litery d na literę t. I tak zapewne byłoby właściwiej w wielu innych językach.

Po niniejszych rozważaniach

słowo
standard
postuluję zamienić na
standart


Webster wyjaśnia, że angielskie słowo standard pochodzi z języka starofrancuskiego - estandart. Wiele języków (w tym również język polski) powinno sięgnąć do praźródeł i przyjąć formę standart.
Jeśli po tej lekturze będziemy mieli kłopoty z ustaleniem właściwej pisowni, to zawsze możemy odwołać się do mniej kontrowersyjnego słownictwa - norma, poziom, stopień...

Z poważaniem                                                                     Mirosław Naleziński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz