Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 28 sierpnia 2011

MN 43 biznesa, hostesa, stewardesa


Gdynia, 13 czerwca 2002

biznesa, hostesa, stewardesa

MN 43

Rada  Języka  Polskiego

Wydział  I  PAN



Słownik wyrazów obcych (Kopaliński, 2000), który powinien być nazwany raczej Słownikiem wyrazów polskich obcego pochodzenia (choć istotnie można znaleźć w nim wyrazy obce) zawiera hasło biznesman czytane prawdopodobnie [biznesman]. Autor pewne zaimportowane słowa podał z wymową (np. przegub Cardana [kardana], czyli kardan), wiele wyrazów zamieścił jednak bez fonetycznej porady (także omawiane hasło), co sugeruje „polski sposób czytania”. Wszak byłoby dziwacznie czytać [biznesmæn], czyli pierwszą część wyrazu „po polsku”, zaś drugą część „po angielsku”. Skądinąd wiadomo, że jednak w naszym języku piszemy (i czytamy) biznesmen. Tamże jest również lapidarnie potraktowane hasło hostess [houstes] - zob. stewardessa (wszelako większość zna słowo hostessa). Zatem patrzymy - steward [stjuard] (rodzaj żeński stewardesa [stjuardessa])... Ciekawe, że panią pracującą w samolocie opisano w tym słowniku dwojako (–s/–ss na końcu wyrazu), natomiast wymowę podano z podwójnym s, a powinno być z pojedynczym...
Wielki słownik ortograficzno-fleksyjny (2001) ma hasła biznesmen i biznesmenka oraz... bizneswoman. To ostatnie słowo jest pomieszanym dziwolągiem (pierwszą część czytamy „po polsku”, zaś drugą część... „po angielsku”). Tamże jest również hostessa oraz steward i stewardesa, przy czym nie podano wymowy (wszak mogą być wątpliwości) tych wyrazów. Jest to wada słowników języka polskiego, w których zwykle nie podaje się sposobu wymawiania słów polskawych, czyli bezkrytycznie sprowadzonych w nasze skromne progi z wielkiej globalnej wioski... Takie słowa dość łatwo zlokalizować - czyta się je niezgodnie z polskimi zasadami językowymi, czyli inaczej piszemy, inaczej czytamy...
Najczęściej spotykamy się z wymową [steward] oraz... [stiuardesa], zatem mamy do czynienia z zaskakującym brakiem konsekwencji – pana czytamy według zasad naszego języka, zaś panią według zasad języka... angielskiego.
Podobne niekonsekwencje obserwujemy w przykładach z języka francuskiego - jurorzy/jury. Pierwsze słowo czytamy po polsku, ale drugi wyraz po francusku.
Inny słownik języka polskiego zawiera słowo biznesmen z zaznaczeniem, że rzadziej businessman [biznesmen] (ten słownik podaje sposoby wymowy słów polskawych) oraz biznesmenka. Ponadto ma bizneswoman i businesswoman czytane (w obu przypadkach) [biznesłumen]. Znajdujemy również wyraz hostessa, jednak bez męskiego odpowiednika. Tamże mamy słowo steward [stiuard] oraz stewardesa z zaznaczeniem, że rzadziej stewardessa, przy czym nie podano sposobu wymowy, zatem nie wiadomo, czy raczej czytać „z polska”, czy „z angielska”, czyli według sugestii dotyczącej odpowiednika męskiego...
Słowniki zawierają angielskie słowa host oraz hostess oznaczające gospodarzy (pana i panią przyjmujących gości) oraz polskie wyrazy stewardesa i hostesa (o zakończeniu –s).
Gazety pełne są ogłoszeń wabiących hostessy, natomiast panowie (hości?) nie są pożądani (i to raczej oni są autorami anonsów). Asymetria podobna do położnych - są panie położne, nie ma jednak panów (położni?).
Skoro w języku angielskim panią nazwano stewardess [stjuedis] (w pisowni ss, w mowie s), to nie możemy (my, Polacy) pisać stewardesa, a czytać [stjuardesa] lub [stjuardessa], bowiem w przypadku braku polskich odpowiedników, słowa obce mogą być czytane, i owszem, w nie naszym języku, ale nie powinniśmy oryginalnych wyrazów zmieniać (poza fleksyjnymi zakończeniami).
Pewien słownik polsko-francuski (1979) zawiera „polskie” słowo stewardessa o angielskiej wymowie [styuardesa], przy czym nazwa takiej pani w języku francuskim (hotesse) bliższa jest słowu... hostessa. Ciekawe, ale znacznie nowszy (2001) słownik polsko-rosyjski niecnie mu wtóruje także zamieszczając stewardessa [stiuardesa]... Podobnie (jak już wspomniano) jest ze słowem bizneswoman (dwujęzyczne dziwolągi).
Podobno angielskie określenie stewardess powstało z połączenia terminów steward i hostessa, zatem (skoro zaakceptowaliśmy polskie słowo stewardesa) powinniśmy przyzwyczaić się do polskiego wyrazu hostesa.
W wydanym w Niemczech (1992) słowniku niemiecko-angielskim jest słowo Stewardeß (ang. stewardess, air-hostess). Język niemiecki jest także niekonsekwentny - każe pisać po niemiecku, ale czytać po angielsku... Przeglądając inne „niemieckie” słowa należy uczciwie przyznać, że Niemcy są mniej krytyczni od Polaków w przejmowaniu (a właściwie - w przepisywaniu) angielskich wyrazów. Na przykład komputer i kontener nasi zachodni przyjaciele piszą po angielsku (Computer, Container) jedynie zwiększając pierwszą literę (mają taki niezwykły zwyczaj pisania wszelakich rzeczowników), ale czytają te słowa także po angielsku, a to oznacza, że są to słowa jedynie niemieckawe, gdyż trudno je uznać za niemieckie...
Zapewne Niemcy mają kompleksy - pół wieku temu chcieli wprowadzić swą mowę na niemal całym starym kontynencie. Gdyby zajęli wyspiarski matecznik potomków Brytów oraz tereny podbite wcześniej przez obieżyświatów znad Tamizy, to wszystkie komputerowe wynalazki byłyby wdrażane w języku niemieckim (byłby Rechner, a nie Computer). Owszem, nie zachęcam ani do słowa liczydło, ani do Rechner, ale po polsku i po niemiecku najlepiej wyglądają komputer/Komputer, i to czytane według zasad obowiązujących w tych językach.
Jednak szczęśliwie przepadła III Rzesza, w nowych Niemczech zwyciężyła demokracja i nowocześni niemieccy (także austriaccy) użytkownicy swego języka... ugrzęźli w przesadnej nadpoprawności (czy jak kto woli – hiperpoprawności). Uznając zasady równości, przesadzili „w drugą stronę” i kornie przyjęli wyższość języka angielskiego. Słusznie, aber meine Damen und Herren - zbyt wiele bezkrytycznego ściągania z cudzego wypracowania... My mamy słowo inżynier (polskie, bo pisane i czytane po polsku), a taki technicznie rozwinięty niemiecki naród ma jedynie Ingenieur (słowo ściągnięte z języka francuskiego wraz z nieniemiecką wymową). Pomimo zaniedbań ze strony polskich językoznawczych służb, w dziedzinie przejmowania obcych terminów być może wyglądamy nieco lepiej niż Niemcy.
Trzeba uczciwie przyznać, że na przestrzeni wieków i w ramach polsko-niemieckiej wymiany językowej, to my przejęliśmy od zachodnich sąsiadów więcej znaczeń, zatem mamy saldo ujemne... Spójrzmy na sympatyczne słowa - kartofel, majstersztyk i ratusz. Gdyby nasi przodkowie zastosowali dzisiejszą manierę prostego przepisywania słów, to mielibyśmy „po polsku” - kartoffel , meisterstück i rathaus. Niestety, dzisiaj mamy modę na bezkrytyczne i proste przepisywanie z języka angielskiego - grill, bypass, casting (i to z zachowaniem oryginalnej wymowy!). Nie tędy droga, Narodzie; nie o taki rozwój naszego języka idzie, szanowni Poloniści!
W języku polskim nie ma zwyczaju pisać (i mówić) ss, także na końcu wyrazu - access/akces, address/adres, bass/bas, compass/kompas, cypress/cyprys, excess/eksces, mass/masa, mess/mesa, success/sukces (podano słowa angielskie, które częstokroć zostały zauroczone łaciną, oczywiście również z... podwójnym s).
Choć istnieją angielskie słowa dress i stress, to jednak dresiarze byli nieco zestresowani podczas biegów przełajowych (nie crossowych, no ewentualnie krosowych...).
Można przyjąć lub odświeżyć archaicznie brzmiące określenia - baronesy, kontesy, metresy i princesy, choć obcojęzyczne wzory posiadają podwójne... s. Kto wie, czy młodzieżowe określenie laska (dziewczyna) nie wiąże się z angielskim odpowiednikiem lass (a przecież nie lasska!).
Oryginalne niepolskie imiona mające podwójne s podczas wnikania do naszego języka mają tendencję do utraty jednego z nich – Kassandra/Kasandra, Melissa/Melisa, Messalina/Mesalina, Odysseus/Odyseusz, Vanessa/Wanesa...
Ponieważ nie mamy rozsądnych propozycji na zastąpienie wyrazów boss (zwłaszcza dla pani) oraz miss, przeto słowa te będą funkcjonować w naszym języku, mimo że trudno je uznać za polskie (podobnie weekend), przynajmniej do czasu wymyślenia dobrych odpowiedników.
Po przemyśleniach, w poczet polskich słów
proponuję przyjąć formy
biznesa, hostesa, stewardesa
wraz z wymogiem czytania ich
zgodnie z polskimi zasadami językowymi

(nietrącające fonetyczną angielszczyzną). Za męskie odpowiedniki tychże pojęć przyjmijmy - biznesmen/biznesmeni, host/hości i steward/(stewardzi/ stewardowie) także pod warunkiem czytania ich po polsku. Dość karesów (nie caressów) z niby-polskim słownictwem!

Z poważaniem                                                                         Mirosław Naleziński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz