Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 28 sierpnia 2011

MN 61 emajl, emajlować


Gdynia, 16 lutego 2006

emajl, emajlować

 MN 61

Rada  Języka  Polskiego
Wydział  I  PAN


Na witrynie RJP zamieszczono tekst -
UCHWAŁA ORTOGRAFICZNA NR 7 RADY JĘZYKA POLSKIEGO
W SPRAWIE ZAPISU NAZWY LISTU ELEKTRONICZNEGO
(PRZYJĘTA NA XII POSIEDZENIU PLENARNYM DN. 21 MAJA 2002 R.)
Poprawna forma nazwy listu elektronicznego to e-mail, potocznie: mejl.

W powyższy sposób Rada Języka Polskiego uroczyście obwieściła (polskojęzycznemu) światu, że usankcjonowano przyjęcie dwóch słów do naszego słownika.
Poloniści zwykle walczą z dodatkowymi słowami typu dnia, miesiąca, miasta, jeśli po nich występują właśnie zapowiedziane rzeczowniki, ale tutaj postąpili dokładnie według utartych urzędniczych zwyczajów...
Zasadniczo powinna być zachowana jednorodność objaśnienia – w obu przypadkach albo to, albo dwukropek, albo myślnik.
Ponadto – nie stosujemy dwukropka, zwłaszcza gdy jest niewiele wyliczanych pozycji. Przecież nie napiszemy – Na szefa mawiamy: dyrektor, (ale) potocznie: dyro. Na naszego pupila wołamy: Azor lub psina.
Owszem, dwukropek stosowano w czasach maszyn do pisania, kiedy nie można było zastosować kursywy albo pogrubienia. Obecnie, kiedy mamy szerokie możliwości stosowania technik wszelakich, stawianie dwukropka przed wykursywionym słowem, należy uznać za usterkę.
Uchwała jest tyle krótka, co niejasna, bowiem zaliczenie pojęcia do kategorii „poprawna forma” (e-mail) może sugerować niepoprawność kategorii „forma potoczna” (mejl); nie rozstrzyga również sposobu czytania wyrazów e-maile, e-mailować itd. (e-mail czytać raczej po angielsku [imejl], czy możliwie po polsku [emajl]?), a przecież można było w jednej (jakże krótkiej) uchwale wyjaśnić dwie ważne kwestie.
Równie dobrze RJP mogłaby ongiś uchwalić -
Poprawna forma nazwy urządzenia umożliwiającego przesyłanie obrazów i dokumentów linią telefoniczną to fax, potocznie: faks.
W obu przypadkach wyrazy e-mail oraz fax są dosłownie przepisane z języka angielskiego i – wobec niespełnienia warunku zgodności pisowni z wymową w naszym języku – nie mogą być uznane za słowa polskie, a tym bardziej za poprawne formy w języku polskim. Owszem, istnieją słowa, które nie spełniają owego warunku, i które – z racji braku konstruktywnych propozycji – funkcjonują w oryginalnej formie, np. weekend, jednakże nie mogą być one uznane za słowa polskie! W słownikach mogą (a nawet powinny) się znaleźć, jednak wyróżnione kursywą wraz z podanym sposobem wymowy. Stosowanie pojęć „poprawne” i „potoczne” sugeruje (przynajmniej częściową) rozłączność zbiorów, czyli, że potoczne słowo nie jest poprawne, co jest nieprawdą (np. parowóz/ciuchcia, trolejbus/trajtek). Raczej chodziło chyba o podział „staranne”- „potoczne”... Pierwsze stosujemy w encyklopediach, podręcznikach, instrukcjach i wiadomościach, drugie - w nieoficjalnych dyskusjach, na ulicy, w powieściach, felietonach, prywatnych listach.
Jeśli uznamy, że poprawne formy to – spolszczajmy obce wyrazy, zadowalający, dokąd wyjeżdżasz, upodabniać, dzisiaj, zacząłem, przeczytałem tę książkę, Czarnobyl, to samo prawo, kliknąłem na kolejny post, kierunkowskaz, językoznawczyni, poszedłem, podjąłem, zaś potoczne to - spalszczajmy obce wyrazy, zadawalający, gdzie wyjeżdżasz, upadabniać, dzisiej, zaczęłem, przeczytałem tą książkę, Czernobyl, te same prawo, kliknęłem na kolejnego posta, migacz, językoznawka, poszłem, podjęłem, załóż blog, to właśnie wyraźnie stawiamy granicę – pierwsze formy są poprawne, zaś pozostałe są potoczne (ale wśród nich tak poprawne, jak i niepoprawne).
Innymi słowy – podział wyrazów na poprawne i potoczne jest nielogiczny, gdyż kategoria „poprawne” jest wyrazista, zaś kategoria „potoczne” jest nieoczywista, bowiem czytelnik nie wie, czy wyraz jest potoczny i akceptowalny przez polonistów (gdzie w znaczeniu dokąd) czy jest potoczny, jednak błędny (szłem); potoczność nie rozstrzyga o (nie)poprawności. Ciekawostka – istnieją słowa, które przez pewną grupę polonistów, uważane są za błędne, zaś przez inną – jako dopuszczalne (zatem... poprawne).
Kwestię spolszczenia pisowni (mejl) wyrazu e-mail wyjaśniła sekretarz RJP -
Wyrazy obcego pochodzenia na początku swego "życia" w języku polskim pisane są w postaci oryginalnej. Po jakimś czasie na ogół wyraz się przystosowuje do polskiego systemu i zaczyna być pisany (oraz odmieniany) zgodnie z rodzimymi wzorcami.
Sądzę, że nazwa listu elektronicznego "przeżywa" teraz okres przejściowy - obecna jest ciągle jej anglojęzyczna forma (e-mail), lecz jednocześnie coraz częściej pojawia się wersja spolszczona (mejl). Która z nich zwycięży - pokaże czas. Jednak obie są poprawne.

W innym miejscu sekretarz wypowiedziała się na temat skate czy skejt? -
Za polskim zapisem tego słowa przemawia także fakt, że od formy skejt łatwiej jest utworzyć wyrazy pochodne (skejtować, skejtowy itd.) niż od skate. Radzę więc zapisywać ten wyraz w postaci spolszczonej, by przyśpieszyć proces jego adaptacji w polszczyźnie.


Jeśli skorzystalibyśmy z porady (stosować skejt, nie skate) w stosunku do omawianych wyrazów, to za parę lat mielibyśmy tylko wyraz mejl, zaś e-mail znalazłby się za słownikową burtą, a to oznaczałoby, że w kolejnej uchwale uznano by, że mejl jest już poprawną formą, zaś potocznej nazwy by nie było (chyba że ukuto by nowy wyraz, choćby proponowany... emajl). Ach, gdybyż ten skejtowy tok rozumowania zastosować do image/imaż, camping/kamping, diesel/dizel, e-mail/emajl...
Na propozycję wprowadzenia do obiegu wyrazu e-poczta, odpowiada prof. Mirosław Bańko -
Wobec e-poczty można mieć kilka zastrzeżeń. Po pierwsze, e-mail (nie email) to nie tylko poczta elektroniczna, ale i list wysłany taką pocztą, a nawet adres pocztowy (np. Daj mi swój e-mail). Po drugie, e-poczta to językowa hybryda, a takie często są źle widziane. Po trzecie, czy warto wprowadzać nowe określenie czegoś, co ma już powszechnie używaną nazwę? Z pewnością wiele zapożyczeń angielskich w dzisiejszej polszczyźnie można by zastąpić polskimi słowami. Ale nie walczmy z tym, co znane i potrzebne.

Z pierwszym zarzutem jednak trudno się zgodzić, wszak faks (nie fax), telefon (nie telephone) również mają po parę znaczeń – jeśli prosimy kogoś o faks lub telefon, to przecież nie oczekujemy wręczenia nam owych urządzeń, chyba że jesteśmy w sklepie z tymi aparatami... Jeśli informujemy kogoś: „telefon (faks) do ciebie!”, to również najczęściej mamy na myśli nie ów materialny cud techniki. Nie widzę zatem przeszkód, aby powiedzieć: „e-poczta do ciebie!” mając na myśli informację na ekranie albo jej wydruk. Z kolei – określenie typu: „szwankuje e-poczta (faks, telefon)” dotyczące systemu łączności, jest również jednoznacznie interpretowane przez obie strony dialogu. Drugi argument jest poważny, natomiast fundamentalne pytanie - „dlaczego zmieniać powszechnie stosowaną nazwę?” w dramatyczny sposób stawia pod znakiem zapytania sens tworzenia jakichkolwiek nowych słów polskich, skoro świat uszczęśliwia nas niemal codziennie kolejnymi nowymi słowami w wersji najczęściej angielskiej. Więcej, podważa wszelkie zamierzchłe starania Polaków, Czechów, Niemców oraz innych narodów, w patriotycznym trudzie (a może fanatyzmie?) tworzenia własnych wyrazów. Stawia pod znakiem zapytania wszystkie dzisiejsze polskie już słowa, które zostały prawidłowo spolszczone – gdyby nasi przodkowie popierali wezwanie cytowanego polonisty, to dzisiaj mielibyśmy wyłącznie słowa obce „żywcem” wprowadzone do słownika, zamiast wyrazów przyjaznych naszemu językowi.
Dlaczego powinna być forma z literą e? Bowiem mejl (od ang. mail) sugeruje klasyczną pocztę (papierowy list, koperta, skrzynka pocztowa, listonosz). Oczywiście, wiele słów języka polskiego dość daleko odeszło od oryginalnego znaczenia (okupacja, kolaboracja, wystawa), jednak ten zwyczaj nie wydaje się godny naśladowania.
Dlaczego litera e (electronic) powinna być czytana jako [e], nie zaś jako [i]? Jeśli znamy polski wyraz pochodzenia nieangielskiego, rozpoczynający się od litery e (czytanej jako [e] - egzystencja, ekologia, enzym, europ, Europa, eutanazja; tu elektroniczny), to – nawet jeśli posłużył on do utworzenia słowa angielskiego i trafił do nas z tegoż języka w identycznej (oryginalnej) formie pisemnej - w naszym języku powinna być zachowana wymowa [e], niezależnie od sposobu czytania rozpatrywanego słowa w języku angielskim. Niemal we wszystkich językach, nazwa waluty euro, jest czytana nieco inaczej. Skoro przyjęliśmy w piśmie euro, to czytamy ją po polsku; gdybyśmy przyjęli fonetycznie z innych języków, to pisalibyśmy juro albo ojro, albo jeszcze inaczej.
Dlaczego nie powinno być dywizu w proponowanej formie? Skoro nie stosowaliśmy ongiś w naszym języku wyrazu majl, to nie powinniśmy także e-majl. Nie ma oporów, aby napisać emajl, natomiast moglibyśmy mieć pretensje do pisowni epoczta, choć jednak mniejsze wątpliwości co do pisowni e-poczta.
Dlaczego po literze e powinniśmy pisać jednak majl, nie mejl?
Bowiem z dwóch form spojler/spoiler (ang. spoiler) poloniści opowiadają się za spolszczoną postacią. Również zwyciężyły formy bojler i brojler zamiast zagranicznych boiler i broiler. Istnieje pismo (alfabet) Braille'a (na cześć francuskiego twórcy), przeznaczone dla niewidomych, czyli brajl (nie braille). Gdyby zechciano spolszczyć ang. trailer [trejler] (statek do przewozu towarów w kontenerach), to jednak jako trajlerowiec (nie trejlerowiec). Już przyjęto sejner (statek rybacki - ang. seiner). Angielskie i zastępujemy polskim j, zaś poprzedzającą literę (oznaczającą samogłoskę) pozostawiamy.
Jeśli na początku obcego wyrazu stoi litera i, a po niej występuje litera reprezentująca samogłoskę, to utworzony polski wyraz będzie rozpoczynać się od litery j, np. ionosphere/jonosfera.
Na ciekawej witrynie RJP omówiono imię Abigajl z komentarzem –
Imię to występuje w "Słowniku imion", wydanym przez Ossolineum w r. 1991, w spolszczonej formie graficznej jako Abigajl. Takiej bowiem formy wymagają zasady polskiej ortografii, zgodnie z którymi "po literze oznaczającej samogłoskę - zgodnie z wymową - piszemy j."

Zatem mamy tutaj wykładnię przedstawioną przez wybitne gremium jakim jest RJP (jednak kropka powinna być po zamknięciu cudzysłowu) – jeśli obce słowo, po "samogłoskowej" literze ma literę i, to poprawnie utworzony polski wyraz powinien mieć literę j. Oczywiście, znamy polskie słowa – celuloid, tangensoida, cykloida, geoida, tabloid, które nie spełniają owego warunku, zatem zapomniano napomknąć o kilku wyjątkach (albo zapomniano wspomnieć o podziale na sylaby). Zresztą niektóre polskie słowniki niewiele sobie robią z zalecenia RJP i podają... Abigail! Natomiast inne imię – Aida, piszemy właśnie w ten sposób, ponieważ dzielimy na sylaby A-i-da.
Jest wiele słów angielskich, które mają pisownię przyjazną naszemu językowi, i – mimo obcej oryginalnej wymowy – są do zaakceptowania w naszym języku (np. Robert, Edward, Arizona, Labrador, radar), przy (oczywiście!) polskim sposobie ich wymawiania! Jednak wymawiane po angielsku przestają być polskimi wyrazami!
Jest szereg angielskich nazw, które zawierają niepolskie litery oraz dwuznaki, ale – po zastąpieniu ich polskimi – są przyjęte w poczet polskiego słownictwa (np. Nevada/Newada, Texas/Teksas, Philadelphia/Filadelfia).
Niestety, istnieje wiele wyrazów (najczęściej) angielskich, które trudno spolszczyć albo nie ma woli do ich spolszczenia, zatem stosowane są w oryginalnej pisowni i wymowie, np. by-pass, diesel, weekend. Owe wyrazy należy uznać za niefortunne w naszym słowniku, jednak – skoro nikt nie wymyślił nic mądrzejszego – można na nie spozierać mniej (konserwatyści) lub bardziej (światowcy) przychylnym okiem...
Czy Anglicy mogli naszą stolicę nazwać Varshava (jest taka miejscowość na Syberii w angielskojęzycznym atlasie) zamiast Warsaw? Mogli, i zbliżyliby się niemal doskonale do naszej wymowy. Jednak oni „po swojemu” wymawiają wszystkie wyrazy zaczerpnięte z łaciny i greki (np. idea, radio). Dlaczegóż zatem mielibyśmy sugerować się wymową angielską, skoro sami Anglicy „wypowiedzieli warunki wymowy” wobec wyrazów starożytnego pochodzenia?
Jeśli sami Anglicy (i nie tylko oni) bez żenady zamieniają słowiańskie j na swoje iAj/Ai (rosyjska rzeka), Bajkał/Baikal, bałałajka/balalaika, łajka/laika, to nie powinniśmy kierować się zasadą, którą sami Anglicy zlekceważyli.
Mamy w słowniku polskie wyrazy, w których obce i przyjęto jako nasze j (także angielskie wyrazy) - twarde drewno to gwajak, choć guaiac(um), małpka sajmiri (łac. saimiri), gad kajman (łac. caiman), gazela dujker (ang. duiker), ozdobna roślina budleja (łac. buddleia, inaczej omżyn), tytuł religijny dalajlama (Dalai Lama), bóg grecki Posejdon (Poseidon), dyktator Husajn (Hussein), rumuńskie kąpielisko Mamaja (Mamaia), inne geograficzne nazwy: Bahrajn (Bahrain), Cyrenajka (Cyrenaica), Hajfa (Haifa), Hajfong (Haifong), Jamajka (Jamaica), Kłajpeda (Klaipeda), Pompeje (Pompeii), Sajgon (Saigon), Synaj (Synai), Tajlandia (Thailand), Tajwan (Taiwan), Taraj (kraina na północy Indii; ang. Tarai).
Południowoamerykańska (występowanie - m.in. Gujana, nie Guiana) ryba arapaima powinna w naszym języku mieć nazwę arapajma, podobnie jak ryby tajmen oraz sajra (łac. taimen, saira).
Słowo angielskie splain (‘rysowanie linii krzywych’ w programie służącym do sporządzania nowoczesnych rysunków technicznych) przetransformowano na polskie słowo splajn, zaś rajd (‘impreza turystyczna’ lub ‘zawody sportowe’, także ‘wypad oddziałów wojskowych’), choć ang. raid.
Dawną portugalską i brazylijską monetę milreis spolszczono poprawnie – milrejs.
Skandynawskie hasło fjord zostało poprawnie spolszczone – fiord, choć dawniej miało postać fjord (jednak nie dlatego, że dokładnie przepisano z obcego języka, ale na podstawie ówczesnych zasad). Skoro poradzono sobie z (wprawdzie małymi, krępymi) konikami o oryginalnej nazwie fjording (ustalając polski termin fiordyng), przeto niech i to będzie wskazówką dla współczesnych polonistów, którzy powinni czerpać z dawnych mądrości i niech nie będą zbyt skrępowani modą.
Miejscowość Bratian (Woj. Warmińsko-Mazurskie – od dużych liter powinniśmy pisać nazwy województw) przed reformą ortograficzną nazywała się Bratjan i każdy mógł domyślić się pochodzenia tej nazwy (być może stara nazwa powinna pozostać wyjątkiem, jednak pechowo dostała się w tryby racjonalizatorów). Mamy polskie imiona Beniamin i Damian oraz Rajmund, choć w innych językach zapisujemy – Benjamin i Damjan oraz Raimund.
Na pytanie – „jak należy czytać wyraz e-mail?”, prof. Marian Bugajski odpowiada – „albo imejl, albo emajl”.
Zatem, odwołując się do (uproszczonej) zasady „po polsku piszemy jak mówimy”, pozostaje nam (z obu propozycji) wyłącznie emajl.

Po powyższych rozważaniach

proponuję przyjąć wyraz
emajl
do naszego słownika


oraz słowa pochodne - emajlik, emajliczek, emajlisko, emajlować, emajlowanie, emajlowy, (wy)emajlowany, emajlowano (by)...

Poczta funkcjonuje od wieków - dyliżansowa, morska, kolejowa, balonowa, lotnicza, także gołębia oraz... pantoflowa, zaś podczas wojen - polowa. Dzielnie broniliśmy się przed obcym językowym zalewem: nie przesyłaliśmy listów mailem, mejlem, majlem.
Gwałtowny rozwój łączności internetowej spowodował, że rodzime słowotwórstwo nie nadąża za kolejno wprowadzanymi anglojęzycznymi terminami. Wprawdzie jeszcze wrzucamy klasyczne listy do skrzynek pocztowych, ale już nowocześniejsi rodacy, nadając elektroniczne listy, korzystają ze skrzynek emajlowych...
Adresy drukowane na wizytówkach i w stopkach redakcyjnych winny zawierać wyłącznie niezbędne dane, przeto - z uwagi na jednoznaczność i zrozumiałość zapisu - nie należy umieszczać napisów w rodzaju: „imię i nazwisko”, przed danymi osobowymi oraz „kod pocztowy” przed numerem kodu pocztowego, jako że te pojęcia są domyślne i oczywiste. Proszę zajrzeć do książek – nie napisano „imię i nazwisko autora: Adam Mickiewicz”, „tytuł: Pan Tadeusz”.
Bezsensowne jest zatem podawanie - przed emajlowym adresem na wizytówkach, w ogłoszeniach i w stopkach redakcyjnych - tekstu e-mail. To jednoznacznie wynika z ciągu znaków, zawierającego charakterystyczny symbol @. Kiedy zamawiano w firmie wizytówki dla pracowników, nie udało się uniknąć tekstu e-mail przed adresem emajlowym. Wielu ludziom trudno jest zrozumieć logiczne postulaty, bowiem większość z nas, przez całe swoje zawodowe życie, często jedynie wypełniała standardowe polecenia i wyjaśniała wątpliwości na podstawie odgórnie przygotowanych interpretacji. Pracownik jest pozbawiony konieczności myślenia wybiegającego poza rutynowe zachowania, bo zwykle nie tego oczekuje od niego pracodawca. Na ogół interesujące pomysły przychodzą mu dopiero w ramach przestępczego kombinowania albo podczas twórczych hobbystycznych zajęć...
Co ma do przekazania legendarny już Słownik wyrazów obcych (Władysław Kopaliński, Świat Książki, Warszawa 2000) w sprawie spolszczania podobnych wyrazów? Mimo że jest to najnowsze wydanie (ma sporo informatycznych terminów), w pewnych zagadnieniach zaskakuje oryginalnym (błędnym!) podejściem do omawianego tematu. Zawiera hasła szeik, szejk (głowa arabskiego klanu), jednak któż to stosuje pierwszą wersję, skoro nawet nazwa egipskiego kurortu Sharm el-Sheikh bywa zapisywana w formie Szarm el-Szejk. Tamże mamy od Annasza do Kaifasza, a powinno być Kajfasza (choć Caiaphas).
Stawia coctail ponad koktajl, np. „martini – coctail złożony z dwóch albo więcej części dżinu i jednej części wytrawnego wermutu” (tamże dowiemy się, że zamiast gin można pisać dżin, a nawet dżyn); „stinger – cocktail z białego likieru miętowego i brandy z lodem”. W omawianym słowniku (także zamieszonym w internecie, a jest 2006 rok!) przekroczono jednak pewną granicę - „cocktail [wym. koktejl] - koktejl, trunek pochodzenia amerykańskiego, przyrządzony z mieszaniny alkoholów z dodatkiem esencji aromatycznych”. Zatem jeszcze dzisiaj proponuje się polski odpowiednik... koktejl (zamiast ogólnie uznawanego koktajl) i - co ciekawe! - widać tu związek koktejl/(e)mejl... Oba „polskie” wyrazy - koktejl (kto tak jeszcze mówi i pisze?) oraz (e)mejl - należy uznać za językowe gafy!
W innych słowiańskich językach mamy formę emajl, także detajl/detal i – zapewne – można byłoby podać wiele podobnych przykładów.
Przyjazny stosunek do języka ojczystego powinien być posłannictwem zawodowym i patriotycznym dziennikarzy oraz polonistów, którzy – mając do dyspozycji dwie uznane wyrazowe wersje omawianego pojęcia – wybiorą formę przyjaźniejszą językowi polskiemu. Do tego obliguje ich poczucie polskości oraz ustawa o języku polskim!

Z poważaniem                                                                     Mirosław Naleziński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz